Nie płacz w liście, nie pisz że los Ciebie kopnął, że nie ma sytuacji bez wyjścia, kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
środa, 27 marca 2013
Wiosna, lek i anioł
Witam!
Trochę wiosny czuć, prawda? Słońce robi swoje. Byłam dziś na dworze i jest przepięknie. Słychać trzepiące dywany, samochody się myją, mój także – oczywiście myjnia za mnie to zrobiła :), co za wspaniałe urządzenie.
Jutro szpital. Badania. W piątek szpital i zbawienny lek. Mam nadzieję, że wszystko się uda. Morfologia podskoczyła, płytki pracują i białe też. Ile mogą.
Białe fartuchy teraz puszczają mnie do domu już w czwartek, po badaniach. Patryk tak się przyzwyczaił że jestem. Boi się kiedy jadę do szpitala. Boi się, że to na dłużej.
W szpitalu jest jeden biały fartuch, bez którego ten oddział chyba by nie istniał….Niektórzy nazywają go „Aniołem”, bo pojawia się nagle i potrafi wszystko załatwić .Niesamowity „człowiek”, ale moc ma od Boga … na pewno :)
Święta. Moje drugie Święta Wielkanocne z chorobą. Wydawało mi się, ze czas wolniej płynie. Ale jednak nie. Płynie i to szybko. Czasami za szybko.
Dziękuje bardzo serdecznie mojej kochanej Reni Zgódka - Wocial, jej Mamusi i Siostrze – za pomoc, za pamięć i wsparcie!
I Całuje wszystkich :)
Monia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hej Moniś! Cieszę się, że masz dobry nastrój i wyniki podrosły.
OdpowiedzUsuńAnioł... tak, bez niego byłoby duuuużo ciężej.
Ściskam.