czwartek, 31 stycznia 2013

Donaldówka z historyjką


Byli…
Były białe fartuchy. Idąc  tą kolorystyką, moje białe zaszalały! Są , moje kochane, rosną, odporność wzrasta!
A płytki dalej imprezują…szalone jakieś czy co? Po kim to maja???hmm..
Jeśli do jutra nie przestaną, to nie ma mowy abym poszła do domu. Także, płyteczki moje, do roboty. Napisze o Was nawet na blogu, tylko ogarnijcie się i do roboty!

Dziś powspominałam, ze starym znajomym, dobre czasy. Kiedy to mieliśmy wszyscy po 18 lat. Kiedy to było.??? Jak ten czas biegnie! Ale uznaliśmy , ze było jakoś inaczej ,bezpieczniej. Nie było tych tabletów, komórek i człowiek musiał się umówić, i nie odwoływał no bo jak? I jak była impreza to pól miasta się na nią schodziło, i wszyscy bawili się razem do rana. I odprowadzali do domów.
No był tez moment , ze o 22,00 musiało się być w domu. Ale czy to komuś przeszkadzało?
Pamiętam jak popalałam papierosy (psyyyt), niedługo ale każdy musiał spróbować. Żeby po powrocie do domu, żadne z rodziców nie poczuło, zjadałam liście bzu z przed domu. (czego to człowiek nie wymyśli…). Tata się dziwił, co to się dzieje z tym drzewkiem? Gubi liście? No ale to były właśnie takie czasy! Nie było gum do żucia tylko donaldówki w PEWEX-ie!

Ale jak miło to powspominać J Teraz te nasz dzieciaki nie wiedza co to guma donaldówka…z historyjką!

Kochani nadal zbieramy pieniążki, na lek, gdyby ktoś chciał pomóc prywatnie:
Euro Bank S.A.
09 1470 0002 2791 2788 5666 0001
Monika Pietrak Wiech

Całusy
Monia

środa, 30 stycznia 2013

Strajk płytek i przyrost białych


Jest chyba lepiej

Białe podskoczyły w górę odrobinę, szaleństwo pełne. Impreza! Imprezę to zrobiły sobie moje płytki... Znowu spadły. Biały, gadatliwy dość mocno fartuch powiedział, że mogły  osadzić się w skupiska i dlatego tak ich mało. Zwariowały? Skupiska? Co to, strajk jakiś?

Jutro znowu będzie duży obchód. Będą chodzić białe wyprasowane fartuchy. Nie lubię tego. Nikt z chorych nie lubi. Wszyscy patrzą na Ciebie jak na przybysza z kosmosu. Ja tam mogę być i z kosmosu, ale co tu się tak przyglądać? Dotykają, sprawdzają, otwórz buzie, podnieś nóżkę…masakra. No ale wiadomo, chcą dobrze. Podnosić trzeba i grzecznie otwierać, co każą. Dyskusji nie ma.
 
Nie wiem kiedy wyjdę ze szpitala. Nic na razie nie mówią. Dziś minął tydzień. Zobaczymy.

A Patryk chory. Cały czas gorączka mimo, że bierze antybiotyk. Co to się dzieje. Bidula moja. Wczoraj pomogła nam Ciocia Patrycja, za co bardzo jej dziękujemy.
Ale dziś przyjedzie lekarz żeby go osłuchać, więc może ustalimy coś więcej.

Aha! Dziękuje też Piotrkowi za oddanie krwi dla mnie! Bardzo!

No to będę pisać  jak coś podskoczy.

Całusy
Monia

wtorek, 29 stycznia 2013

Nic lepiej...

Zły dzień.
nie wiem, czy dam radę coś dziś opisać. Jest źle. Wyniki nie rosną. Nie posłuchały mnie. nadal siedzę w szpitalu.

Patryk przeziębiony, wyjazd pod dużym znakiem zapytania. On w domu, ja tu.

Ula, moja siostra, pisze mi o metodzie leczenia - metodzie protonowej w USA. Może jednak uda się wyjechać!

Wszystko może, a czas leci...

Całusy
Monia



niedziela, 27 stycznia 2013

Długie rozmowy

Centrala? Wesoły pokój.

Dziś znowu białe (WBC) nie skoczyły. Strasznie leniwe. Kto by pomyślał. Do roboty! Mnożyć się!  J
Ale samopoczucie jest lepsze. Tylko nuuda. Szpitalna. Chociaż nie. Mam wesoły „pokój”. ….

A teraz pytanie….
Czy da  się rozmawiać przez telefon, przez przerwy trzy 2,5 h ? Ja jestem w tym dobra, ale tego jeszcze nie widziałam J  Otóż kochani da się! O czym ? o wszystkim. O zębach, o synku, o sąsiadce, o koleżance ( niedobrej oczywiście), o tym ze się nudzi, o gorączce…swojej i synka, hmm….
Jestem w szoku. Głos ucichł. W sumie 2,38h. Może operator się wkurzył…..i rozłączył?. Bo nie wierze ze skończyła sama..
Ktoś jest lepszy?:)

Są tez telefony poranne, jasne. Od 8.00 w niedziele, w sobotę, budzi mnie hit zespołu weekend. (nie pamiętam jak to leciało). I to pytanie donośnym głosem „nnoo???”
A dzień dobry, a ciszej może? Nie , nie może widocznie. A ja tu wymagam. W hotelu jestem? No nie. No to chicho siedzieć.

Wczorajszy dzień też był niczego sobie. Urodziny. Było ciasto i herbatka i ….? Telefony. Cały dzień telefony z życzeniami. I każdej dzwoniącej osobie trzeba opowiedzieć o wszystkim co się dzieje. Wyobrażacie sobie…

No to może ja zadzwonię do Grześka, zapytam co chłopaków J, a co ? będę gorsza? J

Miłej niedzieli
Monia

sobota, 26 stycznia 2013

Dziękuję

Dziś będę dziękować...
Bardzo, bardzo serdecznie dziękuję Pani Roksanie. To przyjaciółka z pracy mojej kochanej siostry. Nie znamy się, ale wierzę, że jeszcze będzie okazja się poznać. Dziękuję za wsparcie, nawet z tak daleka, to dla mnie bardzo ważne.

Dziękuję również wszystkim tym, którzy mi pomagają oraz darczyńcom: firmie Crocs, Bartek i Sema Print. Za wszystko dziękuję!

Całusy
Monia

Batory z rzodkiewką

Napoju wampirów ciąg dalszy...
I znowu kapie...ale tym razem lemoniada - na początek. Przez lemoniadę rozumiemy płytki. Są one koloru cytrynowego i to z lodem. Zupełnie serio. Muszą być podawane w odpowiedniej temperaturze, więc są z lodem :). Następnie dwie szklaneczki napoju wampirów i człowiek jak nowy!
W szpitalu nie ma odwiedzin, bo panuje grypa. Wszyscy snują się po korytarzach. Tu czas odmierza się posiłkami. Rano śniadanie, potem niektórzy wyglądający co 2 minuty pacjenci wyczekują "batorego"- tak nazywa się wózek rozwożący jedzenie. "Jest, widzę, płynie" i wszyscy wiemy, że nadeszła godzina 14.00 i za chwilę pani zaserwuje "przepiękną" tacę z gorącym (szumnie powiedziane) posiłkiem.
Hmm, pewnie wyobrażacie sobie, co może być na obiad w szpitalu? Nie, nie...nikt nie poda tu makaronu ze szpinakiem niczym z La Bella, ani ogórkowej od mamy, ani cienkiego schabowego ze złocistą skórką. Zapomnij! Chory jesteś? To masz się najeść! Dziś podano kapuchę zasmażaną z pyzami ziemniaczanymi. Co wspólnego mają pyzy z kapustą? Nie mam pojęcia. A najlepsza była surówka - surowa rzodkiew. zaznaczę, że po chemii nie wolno jeść surowego, a tu wszyscy po chemii...

Tak więc szybciutko pobiegłam do lodówki po jedzenie mojej mamy. Dobrze. że nikt go nie ruszył, bo mama super gotuje i różnie mogło być :).

I tym sposobem zleciała lemoniada. Dzwonię po siostrę. Napiszę potem.

Monia

piątek, 25 stycznia 2013

Mama, mamo, mamusiu


Mamusiu, dziękuję Ci, że jesteś.
Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła. Teraz i kiedyś.
Kochaaaaaaaaaaaaaaaaaam Cię!
Mam nadzieję, że to wiesz.

Twoja maruda
Córcia Monia


Napój wampirów

Zgadnijcie gdzie jestem...może podpowiem - białe fartuchy!
Niestety wyniki tak spadły, że musiałam wypić dwie szklanki krwi i płytek. Niestety spadać potrafią szybko, ale podskoczyć już niekoniecznie.
Weekend zapowiada się szpitalny. Nuuuda. Apetytu nie ma, ketchup patrzy na mnie zachęcająco, a tu nic. Przepadł apetyt.

Mamy zakręconego lekarza. Tak bardzo, że nawet ja za nim nie nadążam...
Czekam, aż coś podskoczy. W sensie badań.

Patryk w poniedziałek wyjeżdża, a mnie nie będzie...Dziś nie jest dobry dzień.

Całusy
Monia

wtorek, 22 stycznia 2013

Celebrytka, magnez i karuzela

Jest lepiej.
Chociaż moja niezastąpiona Pani Doktor musiała dziś do mnie przyjechać. Dostałam kroplówkę z magnezem i ciut się poprawiło. Wyniki mocno spadły, ale to normalnie po "kapaniu" i pewnie dlatego kręci mi się w głowie jak na karuzeli.

Kasiu, pytałaś o koncert...
Z tego co wiem odbędą się dwa: 23 lutego i 9 marca, ale myślę, że Złota Kobieta Irena jeszcze to potwierdzi i będziemy huczeć, że jest imprezka, a nawet dwie :).

Weszłam dziś na Facebooka i ... ile mnie tam jest! Hehe, wszędzie ja :).

Całuje i do jutra
Monia

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Chora...

Jakby było mało to jestem chora i biorę antybiotyk. Zdycham potocznie mówiąc. Mam 39 stopni gorączki, ale przejdzie i to, nie ma co narzekać.

Dziękuję wszystkim za esemeski i pytania jak się czuję. Dziękuje mojej rodzinie z Siedlec za wsparcie. Jest to dla mnie bardzo ważne, że mogę liczyć na nich w takiej sytuacji. Przesyłam całuski dla cioci Tereski i Eli, Agnieszki, Kasi, Dorotki, Ani i Krzysia. Bardzo dziękuję, że jesteście!

Nie pisałam nic w weekend, bo nie miałam sił usiąść do komputera. Aha, wyniki węzła są takie, że nie przeistoczył się w żadną inną chorobę. To bardzo ważne! Potrzebny jest jeszcze jeden wynik, ale będzie pod koniec tygodnia. Potrzebny jest, aby zakwalifikować mnie do programu Rak Off - tak go nazywam.

Patryk jedzie w góry z moimi przyjaciółmi. Bardzo się cieszę, bo w tym czasie będę w szpitalu.
Jej, ilu jest dobrych ludzi dookoła...

Chyba czas na kanapkę z ketchupem. Co w nim jest takiego? A! Brakuje mi trójkącików ze szpitala...

Całuje wszystkich.
Monia

piątek, 18 stycznia 2013

Do domu

Były białe fartuchy.
Wychodzę dziś do domu!!! Mówią, że od leżenia w szpitalu lepiej mi nie będzie! Zgadzam się! Juhu!!!
Kolejny termin za dwa tygodnie. Wyniki węzła w poniedziałek.

To ja się pakuję kochani!

Monia

czwartek, 17 stycznia 2013

Pomysł na biznes

Czekam na Grześka i czekam. Gdzie on jest z tą kanapką? Naprawdę coś ze mną nie tak. Przytyłam 2 kg. kanapki robią swoje.
Zjadłam kolejną i zabrakło na dole. Może czas pomyśleć o własnej działalności? Produkcja kanapek dla szpitala, hehehe.

Czuję się o wiele lepiej, ciśnienie jeszcze skacze i dokucza, ale generalnie dużo lepiej. Jutro będą wyniki biopsji. Będziemy wiedzieć więcej: ja i Fartuchy.
Dziś przyjechała Ania na oddział...moja Ania.

Patryk ma bal w sobotę, ale nie chce się przebierać. No tak, 9-letnie chłopaki już się nie przebierają...mamusiu! Czas mi za szybko minął...

Dziękuję: Kasiu, Dorotko, Jowis za wsparcie i w ogóle WSZYSTKIM dziękuję!

Monia

1% i inne niewiadome

W związku z tym, iż do części osób dotarły ulotki z 1% jeszcze przed poprawką, i aby rozwiać wszelkie wątpliwości, informuję co następuje:
1. Wszyscy ci, którzy chcą wspomóc Monikę za pomocą przekazania 1% swojego podatku należy w rozliczeniu podać tylko nr KRS 0000338803 z dopiskiem "Monika Pietrak-Więch". Dla przypomnienia w załączeniu Apel z informacją:


2. Dla darczyńców z doraźną pomocą finansową obowiązujący numer konta w Fundacji Rak'n'Roll.Wygraj życie! to:
93 1140 2017 0000 4402 1296 2443 koniecznie z dopiskiem "Monika Pietrak-Więch"

Irena

2xz - zamówienie i zadania

Ketchup ketchupem, ale muszę jeszcze napisać o kanapce. Kupuję ją na dole w szpitalu, tam jest taka miła kawiarenka. Kawka, hotdogi, woda....i kanapka, najlepsza na świecie. Zamknięta próżniowo, w tójkąciku, z szynką i serem. Dałabym się za nią pokroić. Marzę o niej co rano :)

Grzesiu, proszę kup mi ją idąc do mnie, bo nie wytrzymam, choć nie ukrywam, że już dziś jedną pochłonęłam.

Ciśnienie dziś malutkie, kręci mi się w głowie mocno. Białe fartuchy już były, jutro powiedzą co dalej...

Irena daje mi zadania, kochana dziewczyna (pewnie żebym nie myślała o tej kanapce), ale dziś nie będę miała siły chyba nic więcej napisać. Wszystko jutro załatwię...

Monia

środa, 16 stycznia 2013

Ketchup

Usłyszałam właśnie, że mam się nie poddawać. Nawet nie mam zamiaru, a to że nie mam siły to nic! Wróci!
Mam ochotę na kanapki z ketchupem. Od wczoraj jem ten ketchup. Hmmm, no to normalne nie jest :)

Skończyło kapać. Zobaczymy co dalej. Najważniejsze, że już po.
Jutro może być słabszy dzień jeszcze, ale kanapka z ketchupem i do przodu.

Jutro dzień białych fartuchów. Może powiedzą kiedy wyjdę przynajmniej na troszkę, do domu, do Patryka.

Tydzień szybko minął, a choinka jeszcze nie rozebrana! Czeka na mnie. Porządek musi być, choć chłopaki tego nie cierpią.

Podobno śnieg pada? A ja nic nie wiem?!

Całusy
Monia

Kapie

Dziś jest dużo gorszy dzień. Ciśnienie skacze i nie daje spokoju.

A "to" nadal kapie...
Nowa lokatorka w sali już jest, leży obok. Fatalnie.

Dziękuję wszystkim za komentarze.

Monia-zdechła

wtorek, 15 stycznia 2013

Lokatorka

Kapie i kapie...
Na razie nie jest źle, tylko nuuuudno. A tak by czlowiek pomedytował. A tu nie wiadomo jak...nogi w górze, czy lepiej ręce? Nie no, tyle siły nie mam.
Jutro przyjedzie Ewelina, młoda śliczna dziewczyna. Chora....Na szczęście łóżko obok mnie jest wolne to szybciej czas popłynie. Wolałabym, aby nie przyjeżdżała...trochę egoizmu wskazane.
Czy dziękowałam wszystkim za pomoc? Jeśli nie to dziękuję. To dla mnie bardzo dużo...i bardzo ważne. Nie wiedziałam, że choroba tyle kosztuje...
Chyba nauczyłam się prosić o pomoc, choć nie było to proste...
Podaję numer konta, gdyby ktoś zechciał wspomóc moją walkę: 09 1470 0002 2791 2788 5666 0001

Będę pisać, Wy też piszcie. Zaczyna mi się to podobać :)
Monia

Spalona koszula i medytacja

Grzesiek spalił dziś koszulę żelazkiem!. Zawsze sam prasuje i robi to znakomicie. Widocznie dziś był gorszy dzień. Można mieć przecież gorszy dzień.
Dostaję chemię cały czas, mam dużo pić i czekać. Ach, to czekanie, a ja taka niecierpliwa...
Dziś jest troszkę gorzej, bo zniknął apetyt, ale to normalne. Będę podłączona 24 godziny.

Co myślicie o medytacji? Czy człowiek w takiej sytuacji jak moja, potrafi się w ogóle skupić? I to jeszcze ja??. Może to jest jakiś pomysł...

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Świeżo wyprasowane fartuchy

Dziś był ogromny obchód, ok. 10 osób. To taki rytuał szpitalny, podczas którego lekarze błyszczą wiedzą i świeżo wyprasowanymi fartuchami.
Ale nie o fartuchach...(zdecydowali o trzydniowej chemii, dam radę!)...tylko o pewnych przedsięwzięciach, które dzieją się za pomocą "grupy z bajkowej doliny".
Na początku marca, a może też i w połowie lutego Złota Kobieta Irena (tak ją nazywam i mam nadzieję, że jej się to spodoba) wraz ze sztabem cudownych znajomych i przyjaciół organizują koncert charytatywny na moje leczenie. Szykuje się naprawdę kilka fajnych imprez i ogólnie pozytywne zamieszanie :). Strasznie lubię jak coś się dzieje. Mam tylko nadzieję, że szybko stąd wyjdę i będę Was informować z domowego zacisza. Złota Kobieta przekazuje mi wieści na bieżąco, a ja od razu Wam :)

Napiszę później, jak minął pierwszy dzień chemii....brrrrrrrrrr

Zimno dziś podobno?

Monia

Wasz 1% pomoże na 100%


Blogowy debiut

Niedziela 13.01.2013 r. (niezła data na pierwszy wpis)
Z racji tego, że nudzę się niemiłosiernie to męczę rozmowami telefonicznymi swoją przyjaciółkę Kasię. Właśnie skończyłam z nią rozmawiać, potem standardowo z Grześkiem (mąż) i Patrykiem (synek), bo trzeba było wydać dyspozycje na nadchodzący tydzień. Jutro przecież normalny dzień. Szkoła, praca...
Zrobiłyśmy sobie z sąsiadką z łóżka obok małą ucztę: po zupce z torebki, ależ ona smakuje! Ratuje nam to nudne wieczory.

Aha, powinnam zacząć od tego, że jestem w szpitalu. W piątek pobrano wycinki z węzła, a jutro dostanę chemię. Czy sytuacja opanowana? Nie wiem, okaże się dopiero za jakiś czas. Psychicznie jest ok, głównie dzięki Wam wszystkim.


Pozdrawiam, całuję i ściskam...a może wszystko naraz.

Monia

wtorek, 8 stycznia 2013