Nie płacz w liście, nie pisz że los Ciebie kopnął, że nie ma sytuacji bez wyjścia, kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
środa, 30 stycznia 2013
Strajk płytek i przyrost białych
Jest chyba lepiej
Białe podskoczyły w górę odrobinę, szaleństwo pełne. Impreza! Imprezę to zrobiły sobie moje płytki... Znowu spadły. Biały, gadatliwy dość mocno fartuch powiedział, że mogły osadzić się w skupiska i dlatego tak ich mało. Zwariowały? Skupiska? Co to, strajk jakiś?
Jutro znowu będzie duży obchód. Będą chodzić białe wyprasowane fartuchy. Nie lubię tego. Nikt z chorych nie lubi. Wszyscy patrzą na Ciebie jak na przybysza z kosmosu. Ja tam mogę być i z kosmosu, ale co tu się tak przyglądać? Dotykają, sprawdzają, otwórz buzie, podnieś nóżkę…masakra. No ale wiadomo, chcą dobrze. Podnosić trzeba i grzecznie otwierać, co każą. Dyskusji nie ma.
Nie wiem kiedy wyjdę ze szpitala. Nic na razie nie mówią. Dziś minął tydzień. Zobaczymy.
A Patryk chory. Cały czas gorączka mimo, że bierze antybiotyk. Co to się dzieje. Bidula moja. Wczoraj pomogła nam Ciocia Patrycja, za co bardzo jej dziękujemy.
Ale dziś przyjedzie lekarz żeby go osłuchać, więc może ustalimy coś więcej.
Aha! Dziękuje też Piotrkowi za oddanie krwi dla mnie! Bardzo!
No to będę pisać jak coś podskoczy.
Całusy
Monia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Moniś, zaraz się uspokoją, pójdą grzecznie w ślad za białymi!!! Trzymam kciuki za każdą jedną Twoją płytkę:)
OdpowiedzUsuń